Żyć dniem dzisiejszym?

Żyć dniem dzisiejszym

Żyć dniem dzisiejszym. Znasz powiedzenie carpe diem? Znaczy dosłownie chwytaj dzień, a potocznie ciesz się każdą chwilą. Miałem z tym zwrotem spory problem. Biorąc potoczne rozumienie tego zwrotu zbyt dosłownie, stwierdzałem, że nie ma ono sensu. Przecież nie każda chwila życia jest radosna. Jak więc cieszyć się każdą chwilą? Może trzeba cieszyć się niektórymi chwilami życia, tymi, które na to zasługują. Ale cieszyć się każdą chwilą? To jakieś nieporozumienie. Myślisz podobnie? Czytaj dalej. Masz inne zdanie? A chcesz wiedzieć, co się u mnie zmieniło w tym zakresie? 🙂

Czy cieszysz się dobrymi chwilami?

Jak to jest żyć dniem dzisiejszym? W pewnym momencie dotarło do mnie, że ja żyję głównie w przyszłości. Może Ty też? Tzn. oczywiście, że żyjesz tu i teraz, jeszcze nie zwariowałeś 🙂 Jednak przez większość czasu myślisz o przyszłości: planujesz różne rzeczy, analizujesz ryzyka, większe zadania (projekty) rozkładasz na mniejsze cegiełki itd. Część czasu spędzasz na zwiększaniu swojej motywacji: wyobrażając sobie, jak to będzie świetnie, gdy ten projekt skończysz. Albo jak to będzie wspaniale, gdy poprawisz się w danym obszarze. Itd. Jednocześnie zauważyłeś, że szkoda Ci czasu na celebrowanie zakończenia kolejnych zadań, projektów, zmian, które wprowadziłeś w swoim życiu. Szkoda Ci, bo przecież tyle jeszcze masz do zrobienia, do poprawienia. Ale jak już to wszystko zrobisz, jak już sobie wszystko poukładasz, to wtedy dopiero będziesz świętował 🙂 Na całego.

Żyj dniem dzisiejszym: nigdy sobie tego do końca nie poukładasz

I wiesz co? Nie byłoby tego tekstu gdyby nie zdanie, które mnie niemal powaliło na ziemię. Zdanie: nigdy sobie tego do końca nie poukładasz. Na początku się zbuntowałem: jak to: ja sobie nie poukładam? Ale potem przyszła refleksja: przecież ja zawsze znajdę coś, co jeszcze mogę zrobić, co jeszcze mogę poprawić, udoskonalić. Czyli to zdanie jest prawdziwe. To jest zdanie o Tobie! I do Ciebie! Jeśli czegoś nie zmienisz, do końca życia będziesz skupiony na przyszłości. Na tym stanie doskonałości, do którego dążysz, a którego przecież (wiem to na pewno) nigdy nie osiągniesz. I gdy już będziesz widział, że moment przejścia na drugą stronę jest bliski, zobaczysz (ale dopiero wtedy!) jak dużo radości w Twoim życiu przeciekło Ci między palcami. Bo pędziłeś dalej.

Wewnętrzny krytyk

Gdy już zacząłeś się temu przyglądać bliżej (również poszukiwać wiedzy na ten temat), to zauważyłeś, że jesteś pod bardzo silnym wpływem swojego wewnętrznego krytyka (gremlina). Twój gremlin zaraził Cię niezdrowym perfekcjonizmem i w tym stanie zniewolenia utrzymywał przez wszystkie te lata. Dawałeś się uwodzić wizją szczęścia, którego przecież (teraz to wiesz) nigdy nie osiągniesz. I w poszukiwaniu tego wielkiego szczęścia (czekającego na końcu Twojej drogi rozwoju) ignorowałeś większość mniejszych sukcesów, radości, miłych chwil. Odnajdujesz się trochę w tym opisie? Czytaj dalej. Ty masz inaczej, bo głównie analizujesz przeszłość? Sądzę, że warto, abyś też czytał dalej. Tematem siedzenia w przeszłości też się zajmę: w dalszej części tego tekstu.

Carpe diem: żyj dniem dzisiejszym

Niefajnie się poczułeś: jak mogłem być aż tak głupi i to przez tyle lat? To stanięcie w prawdzie było jednak też momentem zwrotnym. Postanowiłeś walczyć ze swoim gremlinem. Nie dawać się uwodzić obietnicom bez pokrycia. Spędzać więcej czasu tu i teraz, szczególnie jeśli to tu i teraz jest fajne, miłe, przyjemne. I ja tak obecnie rozumiem zwrot carpe diem.

Oczywiście, że Twój gremlin próbuje umniejszać radość z tego, co się dzieje tu i teraz i wskazuje, że można ten czas zużyć na pędzenie do przodu. Ale coraz częściej opierasz się tym jego sugestiom. W końcu uczysz innych jak walczyć ze swoim wewnętrznym krytykiem 🙂

Siedzenie w przeszłości zamiast życia dniem dzisiejszym

Inną odmianą ignorowania sugestii carpe diem jest przebywanie w przeszłości. Zdarza się (choć rzadko), że jest to ucieczka od nieciekawej teraźniejszości do przyjemnych wspomnień. Niestety, potrafi to doprowadzić do gloryfikacji przeszłości, często wbrew faktom (po prostu niektóre, nieprzyjemne fakty się ignoruje). Efekt ostateczny? Konkluzja, że obecne czasy są do niczego, bo przecież za moich czasów (ten problem najczęściej dotyczy ludzi dojrzałych) wszystko było doskonałe. A skoro obecne czasy są do niczego, to nie można się cieszyć żadną obecną chwilą, bo zaprzeczyłoby się swoim własnym słowom. Taki syndrom Cię (jeszcze?) nie dotyczy. Ale znam kilka osób, które zostały nim dotknięte. Nie zazdroszczę im. Raczej współczuję. Niestety, większość z nich nie chce niczego w swoim życiu zmieniać, przed bólem istnienia tu i teraz uciekają w (udoskonaloną w swoim umyśle) przeszłość. Trochę jest to podobne do funkcjonowania osób uzależnionych od alkoholu, narkotyków, seksu. Najtrudniej jest przyznać: mam problem.

Rozważanie błędów

Drugą wersją siedzenia w przeszłości jest rozważanie swoich błędów, pomyłek, porażek, zamiast żyć dniem dzisiejszym. Twój gremlin przekonuje Cię, że bez analizy przyczyn Twoich porażek nie masz szans ich uniknąć w przyszłości. I to jest argument niepodważalny. Problem w tym, że najczęściej Twój gremlin tylko Ci przypomina porażki, trzyma Cię w złym nastroju, poczuciu winy, ale nie motywuje do przeprowadzenia rzeczowej analizy. Też tak masz? Następnym razem, gdy Ci się coś takiego przypomni, zaplanuj sobie w kalendarzu czas na rzeczowe rozważenie tego tematu i pomyśl o czymś innym (przyjemniejszym). Jeśli okaże się, że nie potrafisz się uwolnić od natarczywych myśli, będzie to najlepszy dowód na istnienie wewnętrznego krytyka, który zmusza Cię do myślenia o czymś, na co nie masz, w danym momencie, ochoty.

Uwaga: Trzeba dotrzymać danego (sobie) słowa, tzn. przeprowadzić analizę tej porażki w czasie, który zaplanowałeś. W przeciwnym razie Twój gremlin nigdy nie da Ci spokoju. Nie daj się jednak wpuścić w rozważania, jak to było beznadziejnie. Najpierw wypisujesz wszystkie fakty, potem dodajesz do nich interpretację. Pamiętaj, że nawet w największej wpadce są elementy pozytywne. Jeśli ich nie znajdujesz, to znaczy, że to gremlin kieruje Twoim procesem. Nie daj się. Znajdź to, co zrobiłeś dobrze. A potem przyglądaj się głównemu (jednemu!) źródłu Twojej porażki. I zdecyduj, co zrobisz inaczej następnym razem. Gdy już taką analizę przeprowadzisz nie pozwól więcej gremlinowi wpuszczać się w siedzenie w przeszłości nad tym tematem.

Chcesz temat pogłębić?

Jeśli zaintrygował Cię temat wewnętrznego krytyka, to możesz zajrzeć do moich tekstów na ten temat: Wewnętrzny krytyk oraz Problem z gremlinem. Dla tych, którzy negują istnienie wewnętrznego krytyka mam tekst: Jesteś marionetką.

Gdyby jakoś Cię dotknął temat perfekcjonizmu, polecam artykuł, w którym pokazuję, jak można sprawdzić, ile masz w sobie niezdrowego, a ile zdrowego perfekcjonizmu: Jesteś perfekcjonistą?

A może chcesz się nauczyć jak dostrzegać więcej radosnych elementów w swoim życiu? Polecam ćwiczenie dlaczego jestem dzisiaj radosny opisane w tekście: Emocje, cz. 1. Żyj dniem dzisiejszym i ciesz się tym.

Zostaw komentarz

*

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *