Łatwa zmiana

Łatwa zmiana

Podobno tylko klika procent osób umie przeprowadzić bezproblemowo ważną zmianę, na której naprawdę im zależy. Czym się charakteryzują ci wybrańcy? Przede wszystkim prawdziwą, ugruntowaną wiarą w siebie. Ale też (jak sądzę) brakiem bardzo mocno zakorzenionych automatyzmów, które trudno wykorzenić. Jednak łatwa zmiana nie zawsze jest korzystna.

Dygresja: Nie wierzysz, że w zakresie funkcjonowania intelektualnego też masz swoje automatyzmy? A ja wierzę. Różnimy się w swoich przekonaniach. Nie zamierzam Cię tutaj przekonywać, że to ja mam rację. Ale jeśli znajdziesz chwilę zajrzyj do tekstu, który na ten temat napisałem: Czy jesteś automatem?

Uważam, że wszystko zależy od tego jaką zmianę chcesz wdrożyć. Jeśli chcesz wdrożyć zmianę, która dotyczy Twojego bardzo częstego zachowania; albo zmianę, która dotyczy Twoich silnych reakcji emocjonalnych: zazwyczaj nie uda Ci się tego wdrożyć bezproblemowo. Łatwa zmiana jest mało prawdopodobna. Co więcej, uważam, że gdyby ten proces przebiegał zbyt gładko, bezproblemowo: powinieneś się zaniepokoić. Dlaczego? Sądzę, że w takiej sytuacji zmiana może być tylko powierzchowna i w niesprzyjających (czytaj: trudniejszych) okolicznościach może się okazać, iż wracasz do starego (niechcianego) zachowania. Zaraz, zaraz. Czy ja twierdzę, że lepiej jest dla Ciebie, gdy zmianę jest Ci trudno wprowadzić w życie? Niż wtedy, gdy Ci to przychodzi łatwo? Tak. Tak właśnie uważam. Nie zgadasz się z takim punktem widzenia? Czytaj dalej.

Wartość upadków na drodze do zmiany

Ale co to znaczy łatwa zmiana? Dla mnie oznacza to, że po podjęciu decyzji natychmiast wdrożyłeś ją w życie. I nie pojawił się żaden problem z Twoją przemianą. Przypominam, że mówimy o ważnej zmianie. A więc nie o tym, że od jutra będziesz nosił tylko czarne skarpetki: koniec z białymi, wyrzucasz białe! Kolor skarpetek jakie nosisz nie jest pewnie dla Ciebie ważny. Zatem to byłaby łatwa zmiana. I ta łatwość wcale by mnie nie niepokoiła.

Ważna zmiana to zmiana w obszarze, który jest dla Ciebie istotny. Np. postanawiasz przestać odpowiadać na słowne zaczepki,. Jednak, nie uciekając, ale pozostając asertywnym. Dotąd sprawiało Ci frajdę wchodzenie w słowne gierki żeby kogoś pokonać. Wykazać, że jesteś bystrzejszy, masz lepszy refleks, jesteś bardziej oczytany, dowcipniejszy, itp. A teraz dostrzegasz, że często prowadziło to do krzywdzenia (ośmieszania) innych. Dostrzegasz jak ważne jest dla Ciebie, aby się zmienić. Bo np. jedną z Twoich wartości jest nie krzywdzić innych.

OK. Ale dlaczego masz się niepokoić, gdy takie postanowienie wdrożysz w życie bez żadnych problemów? Bo to może oznaczać, że raz, drugi, czy trzeci po prostu udało Ci się. Sytuacje, w których nie odpowiedziałeś na zaczepkę mogły być z kategorii tych łatwiejszych. Nie dotknęły Twoich kompleksów. Nie poczułeś się naprawdę ośmieszony, dotknięty, upokorzony. Gdy przyjdzie prawdziwie trudna próba nie będziesz gotów, aby jej sprostać i wrócisz do starego. A przecież chciałbyś, aby zmiana była trwała, a nie powierzchowna. I tu docieramy do sedna.

Kiedy zmiana jest trwała?

Tak naprawdę warunkiem koniecznym (choć niewystarczającym) jest Twoja wiara, że zmiana jest trwała. Kiedy rośnie Twoja wiara? Gdy zachowujesz się tak ja sobie zaplanowałeś? Owszem. I im więcej razy tak się zachowujesz tym większa jest Twoja wiara w siebie? Do pewnego stopnia: tak. Jak to do pewnego stopnia? A to dlatego, że jeśli np. wszystkie te Twoje zachowania dotyczyć będę jednego, powtarzalnego scenariusza: to owszem Twoja wiara będzie rosła, ale w zakresie tego jednego scenariusza. Gdy tylko pojawi się sytuacja odbiegająca od tej wielokrotnie przećwiczonej: natychmiast zrozumiesz, że w tym zakresie nie masz doświadczenia. I Twoja wiara w siebie zniknie.

Co jeszcze, oprócz wiary w siebie, jest potrzebne? Rzeczywiste umiejętności. A jak się zdobywa rzeczywiste umiejętności? Poprzez ćwiczenia. Im więcej ćwiczeń tym większe umiejętności. Ale też im więcej różnorodnych sytuacji, w których ćwiczyłeś (z sukcesem), tym większe rzeczywiste umiejętności.

Zbyt łatwa zmiana

Stawiam tezę, że właśnie niepowodzenia motywują nas do poszukiwania innych (różnych) sposobów radzenia sobie w danej sytuacji. W ten sposób poszerzasz paletę swoich umiejętności. Dzięki niepowodzeniem masz możliwość dostrzec, jakie Twoje reakcje są skuteczne, a  jakie przeciwskuteczne w sytuacjach klasy A. Jakie w sytuacjach klasy B. Jeśli nie znalazłeś od razu recepty na sytuację C: to będziesz szukał, eksperymentował, aż znajdziesz rozwiązanie. I, po jakimś czasie, masz przekonanie (wiarę), że w zasadzie jesteś gotów na każde wyzwanie. Co więcej, faktycznie, masz przetrenowane niemalże wszystkie możliwe scenariusze. I na większość z nich, masz swoją receptę. A gdy trafi się scenariusz D: dotąd nieprzećwiczony? Wtedy możesz wybrać swoją reakcję z palety tych, które przećwiczyłeś. A masz tych reakcji (w palecie Twoich zachowań) dużo więcej niż wtedy, gdy od razu (bez problemów) wdrożyłeś zakładaną zmianę.

A co Ty sądzisz o wdrażaniu zmiany? Pociąga Cię łatwa zmiana? A która sytuacja daje lepsze rezultaty? Co, Twoim zdaniem, zyskujesz, a co tracisz w każdym z tych przypadków?

Zostaw komentarz

*

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *