Cywilizacja i specjalizacja

Cywilizacja i specjalizacja

Cywilizacja i specjalizacja to dla mnie połączenie oczywiste. Nie będzie wysoko rozwiniętej cywilizacji bez specjalizacji. Wszyscy to wiemy. Co więc powoduje, że w niektórych obszarach nie korzystamy z pomocy specjalistów? W dodatku, mamy pretensje do siebie, że sami nimi nie jesteśmy.

Czy cywilizacja to specjalizacja, czy transfer wiedzy? Można się spierać. Dla mnie to pozorny dylemat. Chodzi mi o to, że bez specjalizacji transfer wiedzy byłby albo mniej istotny, albo dużo trudniejszy. Gdyby każdy wytwarzał wszystko na swoje potrzeby, każdy miałby wiedzę (niewielką) o wszystkim. Oczywiście, jeden wiedziałby trochę więcej o wypieku chleba, a inny o uprawie warzyw. Ale skąd masz wiedzieć, że Twój sąsiad jest lepszy w wypieku chleba? Chyba że Cię poczęstuje. Wtedy możesz go zapytać: jak to robisz? Natomiast, gdy wiadomo, że ktoś jest piekarzem, od razu wiesz do kogo iść, aby się o wypieku chleba dowiedzieć jak najwięcej. Jeśli piekarzy jest więcej, możesz od każdego kupić chleb, a potem pójść na naukę do tego, który piecze najlepszy.

Kiedy nie korzystasz ze specjalistów?

Generalnie, wszyscy dostrzegamy, że cywilizacja i specjalizacja przynosi dużo korzyści. Nie musisz sam sobie wypiekać chleba, robić butów, szyć ubrań itp. Robią to dla Ciebie inni. W zamian Ty robisz coś dla nich. OK. Masz pieniądze, które pozwalają wyzwolić się od podejścia barterowego. Ale to szczegół techniczny.

Są jednak takie obszary, gdzie korzystanie ze specjalistów jest obarczone ryzykiem. Są to obszary uznawane za intymne. O ile śmiało możesz powiedzieć (do pewnego wieku): nie umiem prowadzić samochodu, to już rzadko, kto zdecyduje się powiedzieć: nie radzę sobie ze swoimi emocjami. Bo to trochę jakby powiedzieć jestem chory psychicznie. A na zdrowy rozum: czym różni się choroba somatyczna od choroby psychicznej? Tym, że dotyczy innej części ciała. No tak, ale chodzi o psychikę. Dlaczego to takie ważne i takie intymne? Bo utożsamiasz się (podświadomie) ze swoim stanem psychicznym. Wtedy myślisz: jeśli jestem chory psychicznie tzn., że jestem nienormalny, inny niż norma przewiduje. A skoro jesteś inny, to możesz być wykluczony z grupy. A wykluczenia się boisz.

Chcesz być specjalistą od własnej psychiki

Tak naprawdę większość z nas myśli w ten sposób. Ja powinienem być najlepszym specjalistą od swojej psychiki. Skoro powinieneś (a nie jesteś), to przynajmniej się do tego nie przyznasz. Bo inni zapewne są takimi specjalistami. Przypominam ponownie: cywilizacja to specjalizacja, również jeśli chodzi o głęboką znajomość procesów psychicznych, czy tego jak funkcjonujesz w przypadku zmiany.

Dygresja. Specjalnie użyłem słowa powinienem, które jest jednym ze słów, które Cię osłabiają.

Kluczowa uwaga: Stwierdzenie inni są specjalistami od własnej psychiki jest nieprawdziwe. To nie znaczy, że nie ma takich, którzy nimi są. Ale to rzadkość. O tym jeszcze nieco później. Jednocześnie proponuję Ci zajrzenie do tekstu Okno Johari, w którym omawiam, pokazuję różne sytuacje dotyczące wiedzy na nasz temat.

Z praktyki mentora

W swojej wieloletniej karierze zawodowej (ponad 35 lat pracy zawodowej) spotkałem wielu ludzi, którzy pragnęli coś zmienić w swoim życiu. Do tej pory natknąłem się tylko na dwie osoby, które po podjęciu decyzji wdrożyły zmianę bez problemów. Jak sobie policzyłem: to jest mniej niż 5% osób, z którymi stykałem się w obszarze rozwoju zawodowego. Ostatnio nawet przekazałem jednej z tych osób, że tak ją widzę. A ta osoba zaprzeczyła: Raczej tak nie mam. Może w tym jednym przypadku mi się udało?

Michael Hyatt twierdzi, że postanowienie noworoczne wdraża w życie ok. 8% tych, którzy je podejmują. A ilu jest takich, którzy go w ogóle nie podejmują? I dlaczego tego nie robią? O tym informacji nie znalazłem.

Nie jesteś sam

Dlaczego o tym piszę? Bo ostatnio spotykam się klientami, którzy dają się oszukać wewnętrznemu krytykowi: miałem to zrobić, ale tego nie zrobiłem. Mam obniżony nastrój.

Jest normą, że wdrożenie istotnej zmiany w życiu jest trudne. Specjalizacja jest trudna. Patrz np. Nie poddawaj się. Moim zdaniem profesje coacha i mentora pojawiły się właśnie dlatego, że wdrożenie zmiany jest trudne. Ale również dlatego, że istnieją osoby, które takie zmiany w swoim życiu umiały wprowadzić. Od nich warto się uczyć. Badania naukowe nad procesem zmiany doprowadziły do sformułowania pewnych praw i zaleceń, które pomagają poradzić sobie z problemami. Możesz się tego nauczyć. Tak samo, jak kiedyś nauczyłeś się czytać. Chyba nie masz do siebie pretensji, że nie umiałeś czytać zaraz po urodzeniu?

Pytanie brzmi: jak będziesz się tego uczyć? Samodzielnie czy przy pomocy jakiegoś nauczyciela? Grupowo czy indywidualnie?

A jak już się nauczysz, to wdrażanie zmian będzie łatwiejsze, a niepowodzenia (chwilowe) mniej frustrujące.

Zostaw komentarz

*

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *