Jak sobie radzić ze złością

Jak radzić sobie ze złością

Wiesz co to déjà vu? Oczywiście, że wiesz. Ale ja pytam nie o wiedzę teoretyczną tylko o praktyczne doświadczenie sytuacji déjà vu. Takiej sytuacji, że masz wrażenie iż już w niej byłeś. Co więcej, wiesz z góry jak się  to skończy. A jednocześnie nie masz żadnej możliwości żeby ten  przebieg wydarzeń zmienić. Jeśli czegoś takiego doświadczasz w kontaktach z niektórymi Twoimi bliskimi, znajomymi, współpracownikami, a chcesz to zmienić: to ten tekst jest dla Ciebie. W szczególności jest to tekst dla osób, które nie wiedzą jak sobie radzić ze złością w takich sytuacjach.

Nie wiesz jak sobie radzić ze złością

Masz w pracy kolegę, z którym zawsze masz problem. Ilekroć się spotkacie w jakimś projekcje zawsze dochodzi między Wami do konfliktu. A najczęściej wręcz do kłótni. Wielokrotnie sobie postanawiałeś, że nie dasz się więcej sprowokować, ale jak ten facet zacznie perorować to przecież święty by nie wytrzymał. Starasz się spokojnie mu pokazać, że jego punkt widzenia (on mówi tak tonem jakby to był jedyny dopuszczalny punkt widzenia) jest tylko jednym z wielu, niekoniecznie najwłaściwszym. Wtedy ten napada na Ciebie, że jesteś niedoukiem, itp. Więc mu odpowiadasz o braku kultury osobistej. Dajesz też do zrozumienia kto jest tym niedoukiem. Bo przecież to widać, słychać i czuć. Wtedy on. Wtedy Ty. Nie muszę chyba pisać, co dzieje się później.

Rozstajecie się w złości. Każdy z Was z przekonaniem, że ten drugi to kompletny du.ek. Że nigdy więcej z nim nie będę współpracować, ani nawet się komunikować. Ale też z niesmakiem do siebie (przynajmniej Ty): że nie wiesz jak sobie radzić ze złością. Ty nie chcesz się zniżać do poziomu inwektyw. Nie chcesz się dawać ponosić emocjom. Widzisz, że tracisz szacunek. Nie tylko swojego oponenta, ale też ludzi, którzy Was obserwują. Nawet tych, którzy są Ci życzliwi i uważają, że masz rację. Jednak nie akceptują formy w jakiej prowadzisz ten dialog. O ile można to nazwać dialogiem. Bo są to raczej dwa monologi.

Jak sobie radzić ze złością? Co nie działa?

Co postanawia większość z nas w takiej sytuacji?

Zachować całkowity spokój i opanowanie

To jest klasyczne: wishful thinking. Chciałbyś wiedzieć jak radzić sobie ze złością. Ale, w praktyce, nic nie robisz żeby cokolwiek zmienić. Samo postanowienie to jest właściwie wyłącznie Twoje życzenie. Czasem ten pomysł wynika z bezradności: nie mam pomysłu co mogę zrobić, aby sytuacja kolejnym razem wyglądała inaczej. A co to oznacza w praktyce? W praktyce oznacza to, że nic się nie zmienia. Kolejne spotkania przebiegają według tego samego schematu. W gruncie rzeczy zmienia się jedna rzecz: rośnie Twoja frustracja i poczucie bezradności.

Nigdy więcej nie mieć z nim do czynienia

Kolejnym krokiem (wynikającym z poczucia bezradności) jest ucieczka od trudnych sytuacji. To czasem skutkuje. Jeśli to jest jakiś znajomy: przestajesz go zapraszać. Nie chodzisz na spotkania, na które on jest zapraszany, itp. Więc niby problem został rozwiązany. Ale, tak naprawdę, masz świadomość porażki. Że naprawdę to uciekłeś od istoty problemu. Nadal nie wiesz jak sobie radzić ze złością. Warto też zauważyć, że takie rozwiązanie niezbyt dobrze działa w przypadku krewnych (zwłaszcza najbliższych). Totalne odcięcie się od części rodziny: jest mało akceptowalne społecznie. To rozwiązanie nie działa też często w relacjach zawodowych. Owszem, Twój szef może akceptować Twoją fanaberię: nie lubisz pracować z Iksińskim. Ale tylko do pewnego stopnia. Gdy pojawi się ważny projekt (gdzie jesteście potrzebni obaj), zostaniecie tam skierowani z apelem: zachowujcie się jak ludzie dorośli. W ostateczności: decyzja, aby nie mieć więcej do czynienia z tym du.kiem może doprowadzić do odejścia z pracy.

Nie odzywać się, gdy głos zabiera oponent

Skoro nie możesz unikać spotkań z tym osobnikiem to pragniesz przynajmniej unikać z nim konfliktów. Jeśli się w ogóle nie będziesz odzywał: to konfliktu nie będzie. Mądry głupiemu ustępuje. To jest inny sposób ucieczki. Przy czym oznacza całkowite poddanie się temu, co będzie głosił Twój oponent. Skoro nie zgłaszasz uwag: to de facto popierasz idee i pomysły jakie są zgłaszane.

A jak ten du.ek zaproponuje coś kompletnie idiotycznego (najczęściej proponuje właśnie coś takiego)? To wtedy zainterweniujesz? Ale przecież jeśli zainterweniujesz: to z góry wiesz jak to się skończy. Innymi słowy: nieodzywanie się nie jest żadnym sensownym rozwiązaniem.

Jak sobie radzić ze złością

Warunki konieczne

Zanim napiszę, co naprawdę działa. Muszę napisać o dwu warunkach, bez przyjęcia których, nie masz (moim zdaniem) szans na wdrożenie moich zaleceń. Są to warunki konieczne, które trzeba spełnić, żeby wdrożenie miało jakiekolwiek szanse.

Warunek pierwszy

Przyjmij do wiadomości, że to Ty jesteś odpowiedzialny za swoje emocje. Nie pomyliłem się. To nie ten du.pek jest winien, że odczuwasz to co odczuwasz, a czego efektem jest Twoje zachowanie. Emocje biorą się z Twojej oceny wydarzenia, a nie z samego faktu, że dane wydarzenie zaszło. To Twoja interpretacja powoduje, że masz jakiś swój stosunek do danego wydarzenia. Klasyczny przykład: mecz piłkarski Legia Warszawa – Lech Poznań. Wygrała 2:0 Legia. Jakie emocje odczuwa kibic Legii? Radość. A kibic Lecha? Smutek. A co czuje ktoś, kto się nie interesuje sportem? Nic. To samo wydarzenie, a przez różne interpretacje, pojawiają się różne emocje.

Uwaga: odczuwanie emocji (nawet tych niechcianych typu złość, gniew, agresja) jest etycznie obojętne. Naganne moralnie może być zachowanie, które jest wynikiem braku panowania nad sposobem wyrażania niektórych emocji.

Warunek drugi

Przyjmij do wiadomości, że nie jesteś lepszy niż Twój oponent. Najczęściej jakaś osoba strasznie Cię wkurza dlatego, że ma jakąś cechę, którą Ty też masz, a której nie lubisz. Widzisz siebie w krzywym zwierciadle i to doprowadza Cię do szału. Im większy masz opór przed przyznaniem, że to może być też Twój przypadek: tym większe jest prawdopodobieństwo, że tak właśnie jest. Jeśli chcesz temat pogłębić zajrzyj do tekstu: Kto mnie najbardziej wkurza?

Ale nawet, jeśli to nie Twój przypadek to poczucie wyższości (jestem lepszy niż mój oponent) przeszkodzi Ci w dobrym zastosowaniu moich porad. Generalnie, jeśli wchodzisz z kimś w spór to znaczy, że stawiasz go na równi z sobą. Przecież nie spierasz się z małym dzieckiem, które twierdzi, że ziemia jest płaska.

Jak sobie radzić ze złością?

Co jest przyczyną Twoich dużych emocji?

Fachowo nazywa się to wyzwalaczem (ang. trigger). Przecież nie wszystko wywołuje w Tobie duże emocje. Jednak jakieś konkretne wyrazy, zachowania, frazy, gesty, ton głosu (które przypominają Ci jakieś Twoje przykre przeżycia) mogą wywoływać  silną emocjonalną reakcję. Czasem niezrozumiałą nawet dla Ciebie. Zadanie intelektualne brzmi: odnaleźć ten czynnik.

Przykład. Zauważyłem, że dość często mocno się irytuję, gdy składam reklamację. Po jakimś czasie odkryłem, co jest u mnie wyzwalaczem: zwrot musi Pan. Przychodzę z reklamacją, tracę czas, bo kupiłem coś co nie działa (wina producenta), a tu słyszę musi Pan wypełnić zgłoszenie. OK. Rozumiem, że trzeba wypełnić zgłoszenie, ale dlaczego to ja mam je wypełniać i w dodatku dlaczego muszę? Od razu jestem poirytowany i rozmowa z przyjmującym zgłoszenie (który przecież nie jest winien, że mam niesprawny sprzęt) jest nieprzyjemna.

Pomysł na przerwanie Waszej procedury

Możesz wierzyć lub nie, ale nasze mózgi są bardzo leniwe. Nie chce im się za dużo myśleć: więc na powtarzające się sytuacje, przygotowują proste automatyczne procedury. Każdy z nas ma wiele takich procedur, z których część wdrożyli nam nasi rodzice. Zaczęliśmy nieświadomie stosować ich procedury. Jeśli rodzice nie wiedzieli jak sobie radzić ze złością: to my też tego nie umiemy. Masz też procedurę na prowadzenie konwersacji, prowadzenie sporu, itp. Twój oponent też ma swoją procedurę. Rzecz w tym, aby tę procedurę przerwać. Najłatwiej to zrobić reagując świadomie w sposób niekonwencjonalny. Taki, którego ani Twoja procedura, ani procedura Twojego oponenta: nie przewidują. Np. zwykle, gdy on coś mówi: Ty od razu stwierdzasz, że nie ma racji. Postanawiasz, że tym razem odpowiesz: masz całkowitą rację. To go wytrąci z jego procedury.

Chcesz bliżej przyjrzeć się tematowi automatyzacji naszych zachowań? Zajrzyj do tekstu: Czy jesteś automatem?

Przykład. Gdy już zauważyłem, że moim wyzwalaczem jest zwrot musi Pan postanowiłem na taki zwrot odpowiadać spokojnie: w sytuacji, w której jesteśmy, źle znoszę zwrot >>musi Pan<<.

Konsekwentnie wdrażaj swój pomysł

Wydaje Ci się, że to najłatwiejsza część? Niekoniecznie. Wychwytywanie wyzwalacza w trakcie rozmowy jest trudne. Wymaga dużej uważności. Przy pierwszych próbach zastosowania nowego podejścia, skup się wyłącznie na wdrożeniu Twojego pomysłu. Ostateczny wynik tego spotkania jest, na tym etapie, nieistotny.

Przykład. Skupiam się na tym tylko, aby poinformować przyjmującego zgłoszenie, że źle na mnie działa zwrot musi Pan. Nie oczekuję, że spowoduje to iż ktoś mnie przeprosi. Ani, że zgłoszenie reklamacyjne wypełni pracownik przyjmujący zgłoszenia. Albo, że tenże pracownik użyje innego zwrotu w stosunku do mnie. Ale, uwaga (to jest najfajniejsze). Od samego początku, gdy zacząłem stosować moje nowe podejście (spokojnie oznajmiać, co mnie irytuje): zmieniało się też nastawienie osób przyjmujących zgłoszenie. Najczęściej wykazywali zrozumienie. Czasem przepraszali. Często używali innego zwrotu np. bardzo proszę, aby Pan wypełnił zgłoszenie. Albo nawet wypełniali zgłoszenie ze mną (lub za mnie).

Jak sobie radzić ze złością na stałe?

Pozostaje obserwacja wyników wdrożenia. Często na początku sam mam kłopot z wdrożeniem swoich pomysłów, zanim przejdę do wdrożenia pomysłu emocje już ruszyły, stara procedura się uruchomiła. I efekt był taki jak zwykle.

Ale któregoś razu uda Ci się zareagować tak jak sobie zaplanowałeś. Najczęściej powoduje to najpierw zawieszenie się drugiej strony (odjęło mu mowę). Bo jego procedura natrafiła na coś, czego dotąd nie przewidywała. Zazwyczaj jednak, (po chwili zawieszenia) następuje próba powrotu do starej procedury i jeśli nie będziesz czujny: znowu się okaże, że chciałeś dobrze, a wyszło jak zwykle. Wtedy trzeba znaleźć kolejny sposób na wytrącenie drugiej strony z próby kontynuowania starej procedury (może przy kolejnym podejściu). Ale w końcu: można normalnie rozmawiać: jak dorosły z dorosłym. Wtedy może powiedzie, że już wiesz jak sobie radzić ze złością. Co więcej, jeśli przeszło się taką drogę z drugą osobą, relacja (która się potem nawiązuje) jest dużo głębsza od tych relacji, gdzie nie było żadnych tarć. Wiem o czym piszę: sam przez to przeszedłem.

Daj znać, jak Ci idzie. Życzę powodzenia.

Zostaw komentarz

*

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *