Homo sapiens. Brzmi dumnie. Wydaje nam się, że dużo myślimy. Nawet zbyt dużo. Ale tylko się oszukujemy. Dużo myślisz? W zasadzie bez przerwy? Zatem jesteś homo sapiens? Ale jakie są główne elementy Twojego myślenia? Jak dużo Ci to daje? Np. czy wracasz do tematów, które były już przerabiane? Co takie powroty wnoszą? Nic? Co (lub kto) zatem powoduje, że do tego wracasz? Jaki mechanizm sprawia, że raz myślisz o tym, a innym razem o czymś innym? Planujesz to, o czym będziesz myśleć?
Homo sapiens: istota myśląca
Myślenie to ciągły proces poznawczy polegający na skojarzeniach i wnioskowaniu, operujący elementami pamięci takimi jak symbole, pojęcia, frazy, obrazy i dźwięki.
Istota myślenia polega na tym, że jest to proces poznawczy. Kluczowe w nim jest stwierdzenie o skojarzeniach i wnioskowaniu. A jeśli, w tym, co się dzieje w Twojej głowie, nie ma tych elementów? To raczej nie jest to myślenie. W rezultacie należałoby to nazwać procesem okołomyślowym. Np. swobodną wędrówką myśli.
Automatyczne procesy w Twojej głowie
Warto zauważyć, że najczęściej to nie Ty wybierasz temat swoich myśli. Przynajmniej nie robisz tego świadomie. Ot, pojawia się jakaś myśl w Twojej głowie. A Ty za nią podążasz. Nie zgadzasz się z tym? A o czym myślisz rano, zaraz po przebudzeniu? Skąd wziął się temat tego myślenia? Albo: czy zdarza Ci się obudzić w nocy z jakąś myślą? Skąd ona się wzięła?
Eckhart Tolle twierdzi, że ok. 90% procesów okołomyślowych to powtórki. Powielanie tego, co już wielokrotnie było wałkowane. Chodzi o jakieś wydarzenie z przeszłości. Najczęściej nieprzyjemne. Albo o jakąś wizję przyszłości. Raczej nieprzychylną. Rozważania te nic jednak nie wnoszą. Dlatego, że brak im charakteru poznawczego. Nie szukasz wtedy skojarzeń, ani nie wyciągasz istotnych wniosków. Innymi słowy: naprawdę myślisz tylko przez ok. 10% czasu.
Homo sapiens? Najczęstsze procesy okołomyślowe
OK. Naprawdę myślisz tylko przez 10% czasu. Ale nie znasz innej istoty, która myśli więcej. Zatem nadal możesz się nazywać homo sapiens. Tak sądzisz?
A jeśli większość naszych procesów okołomyślowych to nie myślenie, tylko coś innego? Czy nie powinno nas definiować, co się dzieje w naszej głowie przez większość czasu? Co takiego robimy przez większość czasu? Odczuwamy i oceniamy.
Widzisz kogoś po raz pierwszy. I co robisz? Czujesz. Lubisz albo nie lubisz. Podoba Ci się albo nie. A potem oceniasz: znajdujesz powody, dlaczego go nie lubisz: np. tak głupio się ubrał. A wszystko dzieje się w mgnieniu oka: Ocenianie innych, cz.1. Jesteś istotą oceniającą dużo częściej niż myślącą.
A gdy wracasz do sytuacji z przeszłości? Zajmujesz się ocenianiem uczestników wydarzenia. Nawet gdy masz świadomość, że Twoje zachowanie pozostawiało wiele do życzenia. U innych potrafisz znaleźć znacznie więcej powodów do nagany (klasyczna belka i słomka).
Co Ci to robi?
Dobra. Oceniasz. Szybko oceniasz. Ale co z tego? A jak bardzo wierzysz w to, że pierwsza ocena (na bazie wyglądu) jest wiarygodna? Średnio? Z drugiej strony: Twój mózg ssaka (chcesz być jaszczurką?) tę pierwszą ocenę traktuje jak pewnik. Bardzo rzadko zmieniasz swoją opinię na temat innej osoby. Za rzadko myślisz jak na homo sapiens. Ponieważ Twój mózg (mój też) nie lubi przyznawać się do pomyłek. Dlatego stosuje mechanizmy filtrujące (na etapie rejestracji) fakty przeczące jego ocenie. Z drugiej strony: zarejestrowane fakty potrafi zinterpretować tak, aby wykazać, że miał rację: Ocenianie innych, cz.1.
A nad tym wszystkim wisi jeszcze widmo samospełniającej się przepowiedni. Przecież źle oceniona osoba odbiera (najczęściej nieświadomie) Twoje emocje. W rezultacie: jest jej przykro, bo nie rozumie, dlaczego tak się stało. Ale równie dobrze ten smutek może przekształcić się w złość i agresję: Ocenianie innych, cz.2.
Jak sobie radzić?
Być uważnym. Zauważać, gdy pojawia się ocena. Przyczepiać się do niej. Skąd naprawdę się wzięła? Świadomie dostrzegać, jak kruche są podstawy tej oceny. Trudne? Ale ja nie znam łatwiejszej metody. Ty takową znasz? Podziel się nią w komentarzu. Bardzo proszę.
Znam za to bardziej skuteczną (i jeszcze trudniejszą) metodę zapobiegania szufladkowaniu. Wystarczy, że opowiesz osobie ocenianej, o tym jak ją oceniłeś. I na jak kruchej podstawie. Rzecz jasna, chodzi o danie wyraźnego sygnału, że kwestionujesz tę powierzchowną ocenę. Ale takie zachowanie wymaga odwagi, prawda? W dodatku zaufania do drugiej strony. Ryzykowne. Z drugiej strony, to ryzykowne wyznanie może być początkiem bardzo dobrej relacji.
Bardzo dobrze to wszystko zostało ujęte.
Uzupełniłabym to jeszcze o przykłady z życia wzięte, tak aby zobrazować Twój przekaz jeszcze bardziej.
Asiu,
Bardzo dziękuję za komplement😊 oraz celną uwagę😊
Dodaję to 'zadanie’ do swojej listy. Na pewno się zastosuję przy kolejnym 'przeglądzie’ tego tekstu.
Pozdrawiam Cię ciepło
Krzysztof