Jesteś niedouczony

Jesteś niedouczony

To komunikat, którego nie lubimy. Z jakiego powodu? Bo neguje nasz status. I automatycznie reagujemy jedną z reakcji: atak, ucieczka lub podlizywanie się (u gadów pojawia się zastygnięcie w bezruchu -> Chcesz być jaszczurką?). Dopiero potem zdajemy sobie sprawę z tego, że pojawił się strach przed utratą statusu, odrzuceniem. Pojawia się złość, gniew, agresja. I to wszystko jest OK: mamy prawo to odczuwać. Emocje, jako takie, są moralnie obojętne -> Emocje, cz. 1. Nie jest moralnie obojętne jednak, co zrobimy pod wpływem tych emocji. To my (i tylko my sami) odpowiadamy za swoje emocje -> Emocje, cz. 4. A gdy już mózg racjonalny dojdzie do głosu: pojawia się refleksja, że niepotrzebnie tak się zachowaliśmy. Przecież fraza jesteś niedouczony zawsze jest prawdziwa.

W tym tekście nie chcę się zajmować sposobami na panowanie nad swoimi emocjami. Pisałem na ten temat już dość dużo. Chcę się obiektywnie (bez emocji) przyjrzeć istocie stwierdzenia jesteś niedouczony. A także idealnej, racjonalnej reakcji na takie stwierdzenie.

Ktoś Ci mówi jesteś niedouczony. Ma rację

Nie chcesz się z taką tezą zgodzić? Oburzyłeś się na mnie? Przecież Cię nie znam. Nie wiem: w jakiej dziedzinie i jak świetnym jesteś ekspertem. Nie wiem: kto tak do Ciebie mówi i (mimo to) śmiem twierdzić, że ten ktoś ma rację? Tak właśnie twierdzę. Przeczekaj, proszę, swoją emocjonalną reakcję (jeśli się pojawiła). Dopiero potem czytaj dalej. Może się ze mną zgodzisz?

Istota stwierdzenia jesteś niedouczony zawiera przecież, tak naprawę, informację: nie wiesz wszystkiego na ten temat. I takiemu komunikatowi nikt rozsądny nie zaprzeczy. Nawet, jeśli jesteś ekspertem najwyższej światowej klasy, siedzisz w temacie od kilkudziesięciu lat, śledzisz najnowsze odkrycia w Twojej dziedzinie. Nie możesz powiedzieć, że wiesz wszystko. Nawet w rozumieniu: wszystko, co ludzie na ten temat odkryli. Bo może właśnie ktoś coś nowego odkrył (nawet o tym gdzieś napisał). Ale Ty jeszcze tam nie dotarłeś.

Skąd się bierze Twoje oburzenie?

Reakcja oburzenia bierze się z Twojej oceny osoby (patrz -> Ocenianie innych, cz.1), która taką opinię wypowiada. Przecież, gdyby ją wypowiedział ktoś, kto (w Twojej ocenie) jest większym ekspertem niż Ty: najprawdopodobniej byś go spokojnie wysłuchał. Dopytał: gdzie widzi braki w Twojej wiedzy. Natomiast, jak Ci to zarzuca ktoś kto (Twoim zdaniem), wie na dany temat dużo mniej od Ciebie (lub wręcz prawie nic): to się obrażasz. Jak on śmie mnie pouczać? I znowu: Twoje oburzenie jest nieracjonalne. Przecież może się zdarzyć, że ktoś (kto mało wie na dany temat) dotarł przypadkiem do jakiejś (nawet pojedynczej) informacji, do której Ty nie dotarłeś. Jest to bardzo mało prawdopodobne? Jest. Jednak nie jest wykluczone? Nie jest. Więc: co powinien zrobić człowiek racjonalny?

Słyszysz jesteś niedouczony. Co robić?

Jeśli ktoś stwierdza (przecież zgodnie z prawdą), że nie wiesz wszystkiego: pytasz o konkrety. Co konkretnie znaczy: jesteś niedouczony. Przecież chętnie się tego nauczysz. Pytasz z ciekawością i radością. Może właśnie dostałeś dar: ktoś Ci pomoże poszerzyć Twoją wiedzę. Że najczęściej poucza Cię ktoś, kto nie ma racji? Podaje swoje przekonanie jako dowód na to, że on wie lepiej? I co z tego? Np. jeśli dotąd spotykałeś głównie ludzi mało inteligentnych, to musisz każdego traktować jak idiotę? Przecież istnieją ludzie inteligentni, w tym dużo inteligentniejsi od Ciebie. Ale jeśli będziesz ich traktował jak idiotów: nie będą chcieli utrzymywać z Tobą kontaktów. Wtedy, rzeczywiście, będziesz miał do czynienia tylko z ludźmi mało inteligentnymi. A w praktyce: nikt nie będzie chciał z Tobą utrzymywać relacji. Nawet mało inteligentni nie lubią, gdy się ich traktuje jak idiotów.

Moje hasło brzmi: daj mu szansę. Zanim się oburzysz: wysłuchaj (niezależnie od tego kto zarzuca Ci brak wiedzy).

Gdzie jest haczyk?

Rzecz jasna zastosowanie mojej rady nie jest łatwe. Haczyk tkwi nie tylko w emocjach. Można się przecież nauczyć wykrywać swój wyzwalacz (Emocje, cz.4), przeczekiwać pierwszy impuls do działania (To jest proste).

Większy haczyk tkwi w  Twoim nastawieniu. Jeśli chodzisz w przekonaniu, że jesteś naj, że nie ma nikogo kto wie więcej, że jeśli ja nie wiem, to nikt inny nie wie: to, w zasadzie, nie słuchasz innych. Tylko ich pouczasz. A gdy oni próbują pouczać Ciebie: natychmiast się obrażasz. Więc masz udawać, że nie jesteś ekspertem? To byłoby bez sensu.

Bycie ekspertem nie oznacza, że musisz wiedzieć wszystko. Prawdziwi eksperci pokazują swoją ekspertyzę w działaniu. Obrażanie się na innych nic nie wnosi. Np. ktoś (nie będący ekspertem) obserwuje Twoją (eksperta) rozmowę z kimś kto Ci zarzuca, że masz luki w wiedzy. Ten obserwator dokonuje oceny na podstawie emocjonalnych reakcji: Twojej i Twojego oponenta. Jeśli Ty się denerwujesz, a Twój oponent jest spokojny: on zostanie uznany za zwycięzcę w tym sporze. Natomiast, jeśli Ty też jesteś spokojny i proponujesz, jak zweryfikować kto ma rację: to zawsze wygrywasz. Albo Twój oponent się zgodzi: wtedy wszyscy zobaczą kto miał rację. Albo Twój oponent się nie zgodzi: i wszyscy zobaczą, że to on boi się konfrontacji.

A jeśli jestem niedouczony?

A gdyby w tym teście się okazało, że to mój oponent miał rację? Odnosisz największą korzyść. Przecież Ty (ekspert) żyłeś w błędnym przekonaniu, które teraz możesz porzucić. Nauczyłeś się czegoś nowego. Ale co pomyślą o Tobie obserwatorzy? A to bardzo zależy do sposobu w jaki prowadziłeś dialog z Twoim oponentem. Jeśli dawałeś do zrozumienia, że tracisz czas, bo to przecież Ty mam rację. A teraz musisz (przez tego typa) udowadniać, że nie jesteś wielbłądem: wszyscy ocenią Cię jako zarozumialca. Natomiast, jeśli z Twoich wypowiedzi wynikało, że poszukujesz prawdy, gdyż też możesz się mylić (albo nie rozumieć argumentów oponenta): docenią Twoją otwartość oraz dążenie do sprawdzania faktów.

Prawdziwy ekspert też się może mylić. Ale wtedy szybko przyznaje się do swojego błędu. I natychmiast go naprawia. Tą błyskawiczną naprawą pokazuje, że jest ekspertem. A pomyłką pokazał, że jest człowiekiem. Generalnie: bardziej lubimy ludzkich ekspertów, niż chodzące ideały.

Namawiam Cię do postawy: jestem ekspertem, wiem dużo, ale nie wszystko. Nawet wtedy, gdy jestem czegoś pewien: dopuszczam, że mogę się mylić. Powodzenia.

Pewność wiedzy. Moje osobiste obserwacje

Zdałem w swoim życiu wiele egzaminów. Również po studiach. Część z nich to były egzaminy testowe. Spośród nich niektóre pozwalały (po egzaminie) sprawdzić, na które pytania udzieliło się niewłaściwej odpowiedzi.

Mam taki swój system: w trakcie egzaminu notuję sobie na ile pytań udzieliłem odpowiedzi, której byłem pewien na 100%, na ile z szansą 50% (wybór z dwóch), na ile z szansą 33% (wybór z trzech), itd. To mi daje możliwość oszacowania, jaki powinien być ostateczny wynik mojego egzaminu.

Porównując moje notatki z ostatecznymi wynikami egzaminów zauważyłem, że zawsze mam więcej niż 50% prawidłowych odpowiedzi dla tych pytań, gdzie swoje szanse oceniałem na 50%, więcej niż 33% dla tych, które oceniałem na 33%, itd.

Uwaga! Dla pytań, co do których byłem pewien na 100%, że wiem jaka jest właściwa odpowiedź: mam (uśredniony po wielu egzaminach) wynik 95%. Czyli: w  5% przypadków myliłem się sądząc, że wiem coś na pewno. Polecam pod rozwagę.

Zostaw komentarz

*

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *