Możesz wszystko?

Możesz wszystko?

Podobno są coachowie, którzy głoszą: możesz wszystko. Ja do nich nie należę. Uważam, że wmawianie Klientowi czegoś, w co Klient sam nie wierzy, sprawia więcej szkody, niż przynosi pożytku. Pytanie Czy uważasz, że możesz wszystko stawiam w kontekście Jeśli wiesz, że ktoś inny już czegoś takiego dokonał. W takim ujęciu sprawa nie jest dla mnie oczywista. A dla Ciebie?

Możesz wszystko? Skocz o tyczce 6,18 m

Dowcip, który ostatnio usłyszałem. Suchar, ale na temat.

Jeśli czegoś się bardzo chce: to to się stanie.

Niestety, dotyczy tylko siusiania.

Armand_Duplantis skoczył o tyczce 6,18 m. Do tej pory (sierpień 2021 r.) nikt nie skoczył wyżej (o ile mi wiadomo). Wierzysz, że możesz wszystko? Skocz te 6,18 m.

Ale co to za głupi pomysł, aby Ci narzucać, czego masz dokonać? Użyłem tego chłitu matetindowego, aby sformułować pierwszy warunek konieczny związany z naszym pytaniem. Żeby dokonać czegoś, czego ktoś inny przed Tobą już dokonał, musisz tego chcieć. Dość oczywiste, prawda? Przepraszam. Ale zacznijmy od rzeczy podstawowych. Od razu przyjrzyjmy się innemu warunkowi. Gdybyś (jakimś dziwnym trafem) jednak chciał skoczyć te 6,18 m o tycze: ile czasu by Ci to zajęło? Chyba nie twierdzisz, że mógłbyś to zrobić jutro? Tu odkrywam swoje kolejne przekonanie: nawet jeśli teza mogę wszystko jest prawdziwa, to do osiągnięcia ostatecznego rezultatu potrzebny jest czas i wysiłek włożony w podwyższanie własnej sprawności.

Zatem: ile czasu zajęłoby Ci zdobycie umiejętności pozwalających skoczyć o tyczce 6,18 m? A gdybyś wiedział, że obecny rekordzista potrzebował na to np. 5 lat? Też twierdziłbyś, że tyle Ci wystarczy? Dalej myślisz, że możesz wszystko? Nie? Mamy więc kolejną konkluzję: czas osiągnięcia tego samego wyniku będzie różny dla różnych osób. Przecież nie każdy dysponuje tymi samymi warunkami fizycznymi, czy mentalnymi. Jeśli się zgadzasz z tym wnioskiem, to już podważasz tezę: mogę wszystko. Bo skoro wszystko to również czas osiągnięcia tego wyniku. Ale to niuans.

A jeśli chcesz, ale nie wierzysz?

Napisałem kiedyś tekst o sile przekonań: Nie potrafisz? Stawiam tam tezę, że zawsze masz rację. Jeśli twierdzisz, że nie potrafisz, masz rację. Twierdzisz, że potrafisz? Masz rację. Tak mocno, moim zdaniem, Twoje przekonania wpływają na Twoją motywację. W kontekście dzisiejszego tematu moja teza brzmi: przy odpowiednio dużej motywacji rzeczywiście możesz wszystko. Haczyk tkwi w tym, że motywacja jest bardzo mocno związana z Twoimi przekonaniami. A część przekonań wchłonąłeś w dzieciństwie (najczęściej nieświadomie). Ale przecież można zmienić swoje przekonanie. Np. jako pierwszy etap pracy nad danym zadaniem. Teoretycznie tak. W praktyce, nasze przekonania traktujemy na równi z prawami przyrody. Więc nie próbujemy zmienić swojego przekonania. Nie próbowałeś chyba zmienić swojego przekonania o prawie grawitacji, prawda? Przecież o wiele łatwiej byłoby nosić ciężkie przedmioty, gdyby prawo grawitacji nie obowiązywało.

Jest jeszcze gorzej. Przecież wszyscy znamy prawo grawitacji. Więc nikomu nie opowiadasz o tym, jak to prawo grawitacji Ci utrudnia życie. Bo to strata czasu. O innych przekonaniach też nie mówisz (bo przecież w Twoim umyśle to też są prawa przyrody). Efekt: wydobycie przekonania na światło dzienne jest trudne i zdarza się rzadko. Żeby zmienić jakieś przekonanie trzeba chcieć je zmienić. I dotarliśmy do naszej pierwszej tezy. Co było do okazania.

Możesz wszystko? Być może

Na co dowód przeprowadziłem powyżej? Że (jeśli w ogóle) możesz dokonać tego, co ktoś inny dokonał przed Tobą, to tylko wtedy, jeśli w tę możliwość wierzysz. A wpływanie na swoją wiarę jest sztuką bardzo trudną. Dla niektórych wręcz niedostępną, bo nie potrafią zidentyfikować swoich ograniczających przekonań.

Po co o tym w ogóle piszę? Przecież to jakieś teoretyczne dywagacje bez żadnego związku z rzeczywistością? Niekoniecznie. Podam jeden przykład z mojego życia zawodowego.

Koleżanka (manager) skarżyła się na swoją pracownicę:

Koleżanka: Ta dziewczyna się nie nadaje. Ona jest leniwa. Nigdy się nie wyrabia.

Ja: Może ma za dużo obowiązków?

Koleżanka: Skądże. Zastanawiałam się nad tym. Ja bym się z nimi wszystkimi wyrobiła.

Dla mnie to klasyczny przykład wiary w to, że jeśli ja mogę, inni też mogą. A jeśli tego nie robią, są leniwi.

Ile razy tak oceniłeś swoich współpracowników? Co, od tej pory, będziesz robić inaczej?

Jeśli ten temat pobudził Cię do refleksji, zajrzyj też do tekstów, o tym jak Twoje oceny wpływają na zachowanie Twoich pracowników: Wierzysz w Theory X? oraz Ocenianie innych, cz.2.

Komentarze

  1. Fajny tekst.

    Ale co zrobić, jeśli teoretycznie coś mogę, ale paraliżuje mnie strach. Przykład: po dwóch operacjach nóg lekarz pozwolił mi jeździć na rowerze. Na stacjonarnym jest OK. Jak wyszłam w teren, boję się panicznie upadku i jego konsekwencji (np. złamania nogi lub ręki).

    Mam zamiar dalej walczyć, ale nie wiem czy mi się uda.

    1. Dziękuję za to pytanie.

      Jeśli to jest racjonalny strach (a tak wygląda z opisu) trzeba go potraktować poważnie. Np. przeprowadzić formalną analizę ryzyka.
      1. Co złego się może stać.
      2. Jakie konsekwencje może to zrodzić? Np. w skali 0-10.
      3. Jakie jest prawdopodobieństwo takiego wydarzenia? (0-100%)
      4. Jaka jest wartość oczekiwana (konsekwencje razy prawdopodobieństwo).

      I tak dla każdego ryzyka.

      Potem wybieramy te, które są rzeczywiście istotne (np. pierwsze 5) i dla nich wybieramy sposoby w jakie tymi ryzykami się zajmiemy: akceptacja, kontrola, uniknięcie, transfer, monitorowanie. W razie potrzeby służę plikiem excelowym do analizy ryzyka.

      Potem już tylko:) wdrażamy w życie swój plan zarządzania ryzykiem.

Zostaw komentarz

*

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *