Pozornie wydaje się, że lepiej coś dostać niż coś oddać. W praktyce na pytanie: wolisz dawać, czy brać? częściej udzielamy odpowiedzi dawać. Żyjemy w miejscu i czasie, gdzie większość podstawowych potrzeb jest zaspokojona. Brakuje nam za to poczucia bycia dobrym człowiekiem.
Myślisz, że wolimy brać niż dawać? Przemyśl swoją odpowiedź ponownie. Przypominam: pytam o sferę emocjonalną. Jak jest w Twoim przypadku? Wolisz dawać prezenty, czy je przyjmować? Znam więcej osób, które wolą dawać niż takich, które wolą przyjmować. Skąd się to bierze? Sądzę, że z uczciwości.
Wolisz dawać, czy brać? Zasada wzajemności
Gdy coś dostajesz to (mniej lub bardziej świadomie) czujesz się jakbyś zaciągał dług u drugiej osoby. Jesteś (w swoim mniemaniu) tej drugiej osobie coś winien. A to rodzi dyskomfort. Zwróć uwagę: komu składasz życzenia (dajesz prezenty) urodzinowe lub imieninowe? Tym osobom, które Tobie składają życzenia (dają prezenty)? Do kogo wysyłasz życzenia świąteczne? Do tych, którzy przysyłają je Tobie? Przypomnij sobie: czy przypadkiem nie przestałeś składać życzeń komuś, kto nigdy nie składał życzeń Tobie?
Co powoduje, że lepiej mieć wdzięczność niż dług?
Pytanie jest chyba retoryczne. Oczywiście, że wolimy, aby ktoś miał wobec nas dług wdzięczności niż żebyśmy sami taki dług mieli. Bez długu jestem wolny. Gdy ktoś ma wobec Ciebie dług wdzięczności: łatwiej Ci będzie poprosić go o pomoc w trudnej sytuacji. I to nie musi być świadoma kalkulacja. Jest ogromną rzadkością (moim zdaniem), gdy ktoś z wyrachowania pomaga (daje prezenty), bo potem powołuje się na to żądając jakiejś przysługi.
Wolisz dawać, czy brać? Znaczenie emocji
Co myślisz o sobie, gdy kogoś obdarujesz (lub oddasz mu przysługę)? Że jesteś osobą życzliwą ludziom? Robisz coś dobrego? Jesteś dobrym człowiekiem? Jakie to budzi w Tobie emocje? Radość? Poczucie większej wartości? Nie twierdzę, że to jest wyrachowane. Najczęściej jest to podświadome. Ale ten mechanizm bardzo mocno nami steruje. W jakiś sposób kupujemy sobie (dla samych siebie) zwiększone poczucie własnej wartości. I tak jest w przypadku wszystkich dobrych uczynków. Zawsze można tam znaleźć nutkę (czasem podświadomą): co ja z tego mam? Co nie znaczy, że gdy sobie uświadomię, że sam jakąś korzyść też odnoszę: mam z tych dobrych uczynków rezygnować.
Rodzic i dziecko
Czy rodzice opiekują się dziećmi, bo lepiej wtedy o sobie myślą? Chyba nie. A może kalkulują: dzieci (gdy dorosną) zaopiekują się swoimi rodzicami? Kiedyś (gdy nie było emerytur) to był pewnie motyw. Ale obecnie? A może powoduje to presja społeczna: żeby ktoś nie uznał mnie za wyrodnego rodzica?
Ale przecież np. łabędzie ze zdjęcia (rodzinka łabędzi spotkana w czasie spływu) nie liczą na to, że ich potomstwo będzie je karmić, gdy się zestarzeją. Myślę też, że nie odczuwają presji społecznej:) Dlaczego łabędzie opiekują się swoim potomstwem? Instynkt rodzicielski? Zapewne. A u ludzi? Też wyłącznie instynkt? Moim zdaniem u ludzi chodzi głównie o uczucia. Rodzice po prostu kochają swoje dzieci. A dla tych, wobec których odczuwa się pozytywne emocje łatwo robi się bardzo dużo. Odczuwamy radość, że komuś sprawiliśmy radość:) I ponownie: rodzice chcą (wolą?) więcej dawać niż przyjmować.
Spływ kajakowy
W roku 2017 byłem z Żoną na spływie kajakowym (głównie rzeką Obrą). Poprzednim razem na spływie kajakowym byliśmy 7 lat wcześniej. I to dało się odczuć i zauważyć. W gronie doświadczonych kajakarzy (a tylko tacy byli na tym spływie) byliśmy najsłabszą załogą. Spływ był (dla nas) trudny: sporo przeszkód, głównie zwalonych pni drzew. Od początku nam pomagano: zawsze przynajmniej jedna załoga płynęła za nami, aby nas (w razie potrzeby) wspomóc. A każda załoga, która akurat była przed nami ostrzegała nas przed trudniejszymi przeszkodami: informując jak daną przeszkodę pokonać. I tak już było do końca spływu.
Na jednej z przeszkód wywróciliśmy kajak. Wszystkie załogi naszego spływu się zatrzymały. Trzy osoby wyskoczyły ze swoich kajaków do wody, aby nam pomagać. Złapali nasze wiosła, pomogli nam wylać wodę z kajaka, wsiąść do kajaka z wody. Otoczyły nas opieką, której się nie spodziewaliśmy. Jestem mocno wzruszony nawet teraz, gdy sobie te momenty przypominam.
Wieczorem, przy kolacji, gdy dziękowaliśmy naszym wybawicielom (niby rewanżując się ciasteczkami) usłyszeliśmy: to u nas normalne; tak się po prostu robi na dobrze zorganizowanych spływach. Nikt nie robił nam wyrzutów w stylu: po co się pchacie na taki trudny spływ skoro nie macie doświadczenia. Choć załogi, które płynęły za nami musiały wyraźnie zwalniać z naszego powodu.
Wolisz dawać, czy brać? Naucz się też brać
Przyznam, że było mi trudno przyjąć rolę gapcia (patrz: Jakie role odgrywam?). któremu wszyscy pomagają. Łatwiej mi jest dawać niż brać. Ale przypomniałem sobie, co jedna mądra kobieta powiedziała mi kiedyś: jeśli masz radość dawania to pozwól też innym, aby mogli ją odczuwać obdarowując Ciebie.
Chciałbym, co chwilę spotykać takie osoby jak te z naszego spływu. Patrzę teraz na świat bardziej optymistycznie. I chyba jestem życzliwszy wobec innych:) Czego i Tobie życzę z całego serca:)
PS. Dzięki wsparciu jakie otrzymaliśmy, zaliczyliśmy tylko jedną wywrotkę w ciągu całego spływu:)