Zmaganie

Zmaganie

Zaczynasz odczuwać już chandrę (ale jeszcze nie masz depresji)?

Czujesz, że jest Ci coraz trudniej podołać codziennym obowiązkom?

Masz ochotę zrezygnować z niektórych zadań lub zobowiązań?

Zmaganie się z codziennością jest coraz trudniejsze?

Ten tekst jest dla Ciebie. Nie jesteś sam. Nie Ty pierwszy czegoś takiego doświadczasz.

Zmaganie się. O co chodzi?

Każdy z nas ma w życiu lepsze i gorsze chwile. I na pewno w Twoim życiu też już tak bywało. Oczywiście, że wolisz, aby było przyjemnie niż nieprzyjemnie. I nawet starasz się aktywnie na to wpływać: patrz np. Emocje, cz.2. A jednak nie zawsze jesteś w stanie do końca wpłynąć na swój nastrój. I czasem nawet nie wiesz skąd on (ten nastrój smutku i przygnębienia) się wziął. Rzecz jasna możesz dywagować, że to pogoda, aktualna sytuacja, zimno, ciemno, do domu daleko. Napisałem już kiedyś o tym jak sobie radzić w takiej sytuacji: Długotrwale obniżony nastrój. Tym razem chcę Cię namówić na przyjrzenie się takiej sytuacji z innej perspektywy.

A gdybyś nigdy nie był przygnębiony?

Brzmi jak,  nierealna, ale wspaniała perspektywa? Przyjrzyjmy się temu bliżej. Zatem: ciągle jest świetnie, wspaniale, przyjemnie. Żadnych dołów, smutków, niepowodzeń. Nie wiesz co to zmaganie się. I nie myśl teraz, że to nierealne. Zastanów się tylko: co to byłoby za życie? Jak szybko by Cię znudziło? W jakim tempie przestałbyś odbierać je jako przyjemność i radość? Przecież nie byłoby porównania z czasem, gdy było gorzej. Bo ciągle jest świetnie.

W dodatku, w takiej sytuacji, łatwo utracić nić zrozumienia i współczucia dla innych. Skoro sam nigdy nie masz problemów, nie odczuwasz smutku: to jak mam współczuć innym? Tym nieudacznikom, smutasom, przygnębieńcom, itp. Widzisz to? Czujesz? Słyszysz jak tak mówisz?

A najważniejsze (moim zdaniem) to, że takie życie nie zmotywowało by Cię do żadnej zmiany. Po co cokolwiek zmieniać skoro nic nie boli, nic nie uwiera? Skoro wszystko jest takie jakie powinno być?

Zmaganie się jest potrzebne

Nie chodzi mi to, że trzeba się z tym pogodzić. Chodzi mi o to, że gdyby ich nie było trzeba by je wynaleźć. Właśnie wtedy, gdy jest Ci źle, gdy nie masz na nic ochoty, gdy się zmagasz: nabierasz wiary w siebie. Wbrew pozorom, to właśnie wtedy przechodzisz najtrudniejsze próby. Wtedy też odnosisz największe zwycięstwa. Bo są to zwycięstwa bez publiczności, bez podziwu, bez braw. Codzienne, małe zwycięstwa. Wstałeś rano bez ociągania się, choć bardzo chciałeś jeszcze pospać. Zacząłeś pracować: choć nie miałeś na to wcale ochoty. Wieczorem poćwiczyłeś choć ostatnio forma Ci spada i masz coraz gorsze wyniki. Itd.

Mi pomaga świadomość, że ten trudny czas kiedyś się skończy. Ale też wierzę, że im dłużej się zmagam: tym silniejszy z tej próby wyjdę. Co Cię nie zabije to Cię wzmocni. Ja w to wierzę. A Ty?

Jak w praktyce wykorzystać zmaganie?

Proponuję technikę maratończyka. Nie obiecujesz sobie, że na pewno nie odpuścisz sobie przez cały czas zmagania. Że nie zaliczysz żadnej wpadki. Że zawsze przezwyciężysz swoje zniechęcenie, lenistwo i niemoc. Taki głupi nie jesteś. Ani taki silny.

Mierzysz się z każdą sytuacją z osobna. Nie chce Ci się wstać. Ale jak Ci się nie chce. Prawie nie dajesz rady wstać. Mobilizujesz się wewnętrzne: OK, jest ciężko. Nawet bardzo ciężko. Ale chyba jeszcze nie tak ciężko żebym już teraz zrezygnował. Ten jeden raz jeszcze dam radę. Nie wiem czy dam radę następnym razem. Być może się poddam. Ale jestem tu i teraz. I teraz dam radę.

A jak kiedyś nie dasz rady? Jak upadniesz (znaczy nie dałeś rady) to wstajesz i zaczynasz od nowa. Poprzednio się nie udało. Ale to nie powód żeby nie próbować ponownie. Gdy uczyłeś się jeździć rowerem to też zaliczałeś upadki. Gdybyś po takim upadku więcej nie wsiadł na rower: nie umiałbyś na nim jeździć do dzisiaj. Ale wstałeś, wsiadłeś na rower, jeździłeś. Potem znowu upadłeś. I ponownie: wstałeś, wsiadłeś na rower i jeździłeś. Z czasem upadki stały się coraz rzadsze. Ostatniego upadku już nie pamiętasz, prawda? Twoje zmaganie się przyniosło efekt.

Charakteru nie stworzy się inaczej niż w ciągłym, długotrwałym procesie

Mam wydrukowany i oprawiony cytat, który do mnie bardzo mocno trafił. Wierzę w jego prawdziwość. Dostrzegam w nim mądrość płynącą z doświadczenia. Zmaganie ma sens.

Pewnego dnia przyjdzie taki czas, że będziesz walczyć z wielką pokusą albo drżeć pogrążony w ogromnym smutku.

Jednak prawdziwe zmaganie jest tutaj, teraz.

Teraz decyduje się to, czy w dniu najpotężniejszej pokusy lub najwyższego smutku poniesiesz sromotną klęskę, czy odniesiesz pełne chwały zwycięstwo.

Charakteru nie stworzy się inaczej niż w ciągłym, długotrwałym procesie.

Phillips Brooks

Zostaw komentarz

*

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *